Jedną z bocznych ścieżek Moby Tweeta podąża pluton kapitana Ahaba.
Jako się rzekło ;) na tej ścieżce znajdą się dwa "spoilery", jeden filmowy i jeden książkowy. Wybór należy do Ciebie Czytelniku ;)
Jako się rzekło ;) na tej ścieżce znajdą się dwa "spoilery", jeden filmowy i jeden książkowy. Wybór należy do Ciebie Czytelniku ;)
Zakończyłem
poprzedni wpis pytaniem „Czy sierżant Elias, jako jedyny ocalił w sobie coś
ludzkiego, co kazało mu przeciwstawić się temu, czego wszyscy od Ahaba
oczekiwali? I, jeżeli zapytalibyście
mnie, czy faktycznie tak było ? Odpowiem Wam… sprawdźcie sami. :)
Obejrzyjcie „Pluton”
i zajrzyjcie do Moby Dicka
Kto spędzi z załogą „Pequoda” wystarczająco dużo czasu,
by poznać jej losy, ten wie, że nie jest łatwo powstrzymać Ahaba, nawet
Starbuck „człek odważny”, przekonał się o tym
„I, choć odznaczał się odwagą, była, to w głównej mierze taka odwaga, jaką się widuje u niektórych ludzi nieustraszonych, co, chociaż potrafią nieustępliwie zmagać się z morzem, wichrami, wielorybem ,czy jakąkolwiek ze zwykłych, absurdalnych potworności tego świata, przecie nie są w stanie zdzierżyć owych straszliwych, bo bardziej duchowych okropności, którymi czasem grożą nam zwiedzione brwi rozwścieczonego, a potężnego człowieka.
Barnes tak samo, jak Ahab budzi strach, wymusza szacunek, nie każdy jest zdolny stawić się mu czoła. Potrafi przeciwstawić się nawet swojemu dowódcy. Porucznik do Barnes'a - Sierżancie, przy ludziach to ja powinienem wydawać rozkazy. - Yes Sir, odpowiada dmuchając mu w twarz dymem z papierosa.
Może, to dlatego, że był już ranny 7 razy i przeżył ? Dla jego ludzi wniosek jest inny, Barnes’a może zabić tylko, Barnes. Zatem niech Barnes strzeże się Barnes’a.
Jak u Mellville’a :„Toteż nie proszę, byś się strzegł Starbucka; śmiałbyś się tylko. Niechaj wszelako Ahab strzeże się Ahaba! Samego siebie strzeż się, kapitanie.”
W scenie rozmowy w bunkrze, powie do
pozostałych żołnierzy - "Nie uciekam od rzeczywistości jak wy, -To ja tworzę rzeczywistość,
to ja jestem rzeczywistością". Stąd na pokład
„Pequoda”, jest już tak blisko, że słychać wyraźnie głos Ahaba :
(…) czy biały wieloryb jest sługą, czyli też samym pryncypałem, wywrę na, nim tę nienawiść. Nie gadaj mi o bluźnierstwie, człowieku. Uderzyłbym słońce, gdyby mnie znieważyło. (..) Któż jest nade mną? (…) Odwróć swe oczy! Bardziej nieznośnym niźli spojrzenie wroga jest wzrok głupca!
Pozostańmy jeszcze przy scenie rozmowy w bunkrze -
„Eliasz był nadętym bufonem z misją” – mówi dalej Barnes – „tymczasem ja
dogadam się z każdym, który wykonuje rozkazy”.
Tylko, dokąd, wykonywanie rozkazów Ahaba doprowadzi …
?
Na wojnie, czy z dala od wojny, na lądzie, czy na pokładzie
wielorybnika, warto zachować odrobinę
zdrowego rozsądku i krytycznego myślenia. Bowiem często, ślepe wykonywanie rozkazów oznacza
podążanie za kontrolowanym szaleństwem. Co tak naprawdę myślą przełożeni, kiedy poklepując Cie po
ramieniu mówią: „Dobry z ciebie chłop Starbuck” ?
Jeszcze raz Melville:
Daremne byłoby zapewne domyślać się, dlaczego w stosunku do Starbucka Ahab postąpił w ten sposób. Mógł to, w, nim być przebłysk uczciwości, a może, po prostu ostrożna polityka, która w podobnych okolicznościach kategorycznie wzbraniała mu okazywania najlżejszych, choćby symptomów jawnej niechęci, nawet przelotnej, w stosunku do pełniącego ważne funkcje pierwszego oficera jego statku
Czy warto zatem „dogadać się z Barnes’em”? Na co można
liczyć? na przebłysk uczciwości czy ostrożną politykę ?
Barnes jest tym
kim jest i nie zamierza tego zmieniać, jego przeznaczenie musi się wypełnić. Eliasz, to wie, kiedy wypowiada klątwę i wymierza
mu cios kolbą swojego M16, zapowiada, że będzie pierwszym, który dopilnuje, by się wypełniła. Z kolei, Ahab nie zamierza czekać bezczynnie. Przy pierwszej
okazji, zabija proroka, zabija Eliasa.
Czy
wierzy, że tym sposobem powstrzyma klątwę?
W końcówce „Plutonu” Olivera Stone’a rozgrywa się
epilog, gorszy od hiobowej wieści, epilogu Moby Dicka. Chris niczym Izmael. Ocalał żeby, wszystko to nam opowiedzieć.
„Szaleństwo wojny” i „szaleństwo Ahaba” doprowadza w finale do bratobójczej walki. Stone skonstruował to wszystko bardzo przewrotnie. Bo oto w morzu śmierci, toczącej się wokół wojny, ta jedna, „nie-żołnierska” śmierć, paradoksalnie ocaliła duszę Chrisa przed przeznaczeniem i losem kapitana Ahaba.
No, dobrze zapytacie, a gdzie w „Plutonie” ten biały
wieloryb?
Gdzie jest Moby Dick?
Gdzie, Oliver Stone umieścił go w swojej opowieści?
Żeby rozwiązać zagadkę nie wystarczy obejrzeć film, trzeba
też, przewertować scenariusz "Plutonu".
A, tam w scenie walki Ahaba z Izmaelem …
The PHANTOM FIGHTER JET comes now like a great white whale.One big beautiful monstrous beat of deafening sound.Its silver and white belly hurtling low over the treeline in one giant leap ofsound momentarily illuminated by a flare.Then a monstrous ROAR
of anger.The bomb ripping Barnes off the body of Chris and spitting Chris across the jungle floor - crashing into a tree some 30 yardsaway.
Skoro już mowa o filmach i scenariuszach.
Przyznaję, że, nie jestem
ortodoksyjnym wyznawcą teorii, mówiącej, że książka bezwzględnie i zawsze jest
lepsza od filmowej adaptacji. Nie uznaję też teorii „czytelniczych radykałów, którzy twierdzą, że książkę należy przeczytać przed obejrzeniem filmu.
Jeżeli scenariusz dla uznanego reżysera, jakim był John Huston, pisze młodym, dobrze zapowiadający się pisarz jak Ray Bradbury chwilami jest lepiej niż u Melville’a.
Jeżeli scenariusz dla uznanego reżysera, jakim był John Huston, pisze młodym, dobrze zapowiadający się pisarz jak Ray Bradbury chwilami jest lepiej niż u Melville’a.
Następnym razem, trzy anegdoty o pisaniu pewnego scenariusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz