”Kiedy przychodzi do pisania, jakkolwiek by, ktoś był zdecydowany trzymać się głównej drogi, zawsze znajdą się jakieś boczne ścieżki mające powab, któremu nie łatwo się oprzeć”. Helman Melville „Billy BuddOdkryty na nowo w latach dwudziestych XX wieku Moby Dick miał coraz „lepszą prasę”, przeżywał swój „drugi renesans”. Krytycy i literaturoznawcy, odnajdywali w, nim cechy wielkiej powieści, proponowano różne interpretacje. O niektóre z nich spory trwają do dziś. Pojawiały się kolejne adaptację i nowe odczytania. Wielu twórców (z mniejszym lub większym powodzeniem), powoływało się na tę historię. Wykorzystywano różne wątki. Do tych pierwszych (większych niepowodzeń), zaliczam adaptację filmową z 2010 roku. Akcja dzieje się na pokładzie łodzi podwodnej o napędzie nuklearnym, a Moby Dick, to ogromnych rozmiarów mutant, który potrafi wypełzać na brzeg , a atomową łódź podwodną potrafi przegryźć niczym większą marchewkę ;)
brrrrrrrr straszne ;)
Do tych drugich – zdecydowanie udanych, zaliczam „Pluton”
Olivera Stone’a.
Kiedy po raz kolejny (nie pytajcie,który) oglądam ten
film - tym razem, patrząc z perspektywy załogi „Pequoda”- na pierwszy plan
wysuwa się „szaleństwo Ahaba”
i „szaleństwo wojny”.
Oliver Stone połączył jedno z drugim i umieścił w samym
środku wietnamskiej dżungli gdzieś przy granicy z Kambodżą. Dramat rozgrywa się
pomiędzy postaciami: Izmaela, Ahaba i Eliasza.
od lewej: Eliasz, Izmael, Ahab ;)
Pisząc scenariusz, dosłownie „wyrwał”całą trójkę z pokładu
„Pequoda” i nabrzeży Nantucket, po czym zrzucił w sam środek partyzanckiej
wojny, zamieniając harpuny na karabiny M16. Opowiedział własną, wojenną
interpretację losów kapitana Ahaba i jego plutonu.
Potrzebował do tego tylko trzech postaci z Moby Dicka.
„Pluton”, to bardzo dobry film, jeden z lepszych filmów o
wojnie, jakie znam. Mam też wrażenie, że mimo upływu lat, podobnie jak opowieść
o białym wielorybie, nie starzeję się. Nadal jest aktualny. Albowiem, tak jak Moby
Dick, nie opowiada tylko o polowaniu na kaszaloty. Tak samo jak „Pluton”, nie jest tylko
opowieścią o wojnie w Wietnamie, także dzięki tej specyficznej interpretacji
wątków i postaci z Melville’a.
Zaczyna się klasycznie, od przedstawienia młodego
Izmaela. Jest ochotnikiem w tej wojnie, na imię ma Chris. Wyłoni się z wnętrza
wojskowego transportowca i wprowadzi nas do świata miraży, jakie wywołuje
wojna.
Jak wielu ochotników, nie jest do końca pewny, dlaczego
zaciągnął się do armii i wyruszył na odległą wojnę. Czy czuł, że jest to sposób
na oddalenie ogarniającego splinu? Czy
ten chłopak z college’u, wychowany w amerykańskiej rodzinie klasy średniej
szuka sensu życia, czy własnego przeznaczenia?.
Z pewnością trochę się buntuje. Z głową nabitą ideałami,
które okażą się mirażem, z wojskowym plecakiem wypchanym książkami i kompletnie
nieprzydatnymi „gratami”, porzuca znany mu świat. W chwilę później, w czasie pierwszego patrolu w dusznej dżungli ze
zmęczenia, traci przytomność. Tak się zaczyna.
Inaczej niż u Melville’a, Ahab pojawia się w "Plutonie" niemal na
samym początku.
Nazywa
się Barnes, jest sierżantem, naznaczonym koszmarną blizną o dziwnych
kształtach. Jednak, podobnie jak u Melville’a nie od razu dowiemy się, dokąd
poprowadzi go przeznaczenie. Podobieństw miedzy Barnes’em i Ahabem, jest
więcej. O żadnym z nich, nie można jednoznacznie powiedzieć,
czy jest od początku do końca złym człowiekiem.
Obaj wierzą w swoją wojnę...
walkę ...konsekwentnie je realizują.
Obaj są przekonani, że nie da się skutecznie walczyć, jednocześnie chroniąc stale jedną ręką czułych miejsc. W scenariuszu Barnes mówi –
Want to fight their war with one hand tied round their balls.
„Nie
da się prowadzić tej wojny, trzymając się jedną ręką za jaja, żeby je chronić.
I dalej – „A na procesy sądowe nie ma tu miejsca ani czasu.”
Natomiast kilka różnic miedzy nimi, powoduje, że opowieść
Stone’a staje się jeszcze ciekawsza.
U Melville’a, to Ahab wciąga stopniowo swoich ludzi w
szaleńczy pościg za wielorybem. Jednocześnie: dowodzi, mami ich, motywuje i
manipuluje nimi. Zaryzykuję twierdzenie, że w filmie Stone’a, Barnes został
przez swoją „załogę” - wybrany do odegrania roli Ahaba. Kiedy tuż przed
pacyfikacją wioski Chris/Narrator opowiada, co, wtedy czuli jest to niemal
wołanie o kogoś takiego. Brzmi jak modlitwa.
Barnes was at the eye of our rage-and through him, our Captain Ahab - we
would set things right again. That day we loved him
”Tego dnia postrzegaliśmy Barnes’a jako naszego kapitana, Ahaba, byliśmy pewni, że dzięki niemu wszystko wróci do normy. Byliśmy, nim zauroczeni”
My cywile nie wiemy, czym dla żołnierzy walczących w
takiej wojnie, miał być „powrót do
normy”. Dobre pytanie do weteranów i żołnierzy z wojennym doświadczeniem.
Tylko, czy oni mają czas i ochotę, żeby czytać Moby Dicka? Może obejrzeli
„Pluton”?- Jeśli uznali go za dobry film. Lepszy od „Misji Afganistan”
Być może, w pewnych momentach wojny, ktoś taki jest
potrzebny?
Jak w tym momencie, gdy żołnierze plutonu Ahaba, natknęli
się na okaleczone ciało kolegi z oddziału. Zabitego, przez „niewidzialnego
wroga”, którego ścigają niczym białego wieloryba przemierzając dżunglę, ale nie mogą go dogonić ani
schwytać. Ciało szeregowca Washingtona zostało wystawione na ich drodze jak
krwawy znak ostrzegawczy, symbol tego, co ich czeka. Oni wszakże nie przestraszyli się, nie
zawrócili, lecz zapragnęli zemsty. Pluton potrzebował przywódcy, na tyle
szalonego, by dzięki niemu mogli zobaczyć śmierć kogokolwiek, kogo można uznać
za winnego. Potrzebowali własnego Ahaba.
Eliasz,
to trzecia ważna postać. Kiedy pojawia się na ekranie po raz pierwszy moje
skojarzenie było jednoznaczne.
Chrystus ukrzyżowany na karabinie maszynowym, który
sierżant Elias niesie w czasie pierwszego patrolu.
Prorok, czy odkupiciel?
Kiedy pojawia się,
aby zapobiec wiszącej w powietrzu zbrodni wojennej, wymordowaniu całej wioski,
wraz z, nim pojawia się ulga i przekonanie, że teraz wszystko będzie dobrze. Tu
jest miejsce na nieco inne zastosowanie określenia „He would set things right
again”. Elias, podobnie jak Barnes, też ma tę moc sprawczą.
Stone, inaczej niż Melville przedstawił i pokazał
Eliasza. Chciałoby się powiedzieć:, że jego sierżant Elias, to jest „prorok
walczący”.
Rzuca swoje proroctwo w twarz Ahaba, w tym samym momencie
rzuca się na niego rozpoczynając bezpardonową walkę. W
sekundę po tym jak wypowiada proroctwo chce wprowadzić je w czyn. Gotów jest zginąć,
żeby przerwać tę planowaną zemstę, zatrzymać Barnes’a, gdy ten staje się
wcieleniem zła, żądzy zemsty, bestią potrafiąca w imię zemsty jedynie
zabijać. Barnes ma, wtedy w sobie cechy Ahaba i samego Moby Dicka - dzika
nieokiełznana natura.
Elias chce powstrzymać Barnes’a, ale nie wydaje mi się,
żeby był zdolny zabić go, za to, tylko że jest Ahabem. Zbyt często usprawiedliwiamy coś, w czym sami
bierzemy udział.
Melville pisał o tym tak:
Gdybym był prawdziwie szczery wobec samego siebie, dostrzegłbym z całą jasnością, iż w głębi serca niezbyt mnie zachwycała myśl, że w taki sposób zobowiązałem się do, podobnie długiej podróży, nie rzuciwszy ani razu okiem na człowieka, który miał być jej absolutnym dyktatorem,(..). Ale zdarza się czasem, że, kiedy człowiek podejrzewa coś niedobrego, to, skoro już się zaplątał w daną sprawę, bezwiednie usiłuje ukryć swe podejrzenia nawet przed samym sobą. Coś bardzo podobnego stało się i ze mną. Nic nie mówiłem i próbowałem o niczym nie myśleć.
W rozmowie z Chrisem pod rozgwieżdżonym wietnamskim
niebem, Elias mówi – „Barnes wierzy w to, co robi”. I te słowa, brzmią dla mnie
jak rozgrzeszenie, może nawet jak obrona Ahaba. Chce go powstrzymać, ale nie
potępia go za to, za co wszyscy kochali go tego dnia, przekonani, że dzięki
niemu wszystko się jakoś ułoży. Elias rozumie go, w pewnym sensie
usprawiedliwia. W końcu Barnes wierzy w to, co robi, a to zawsze jakaś forma
wiary, którą Elias jak sam przyznał, już utracił.
Czy Elias, jako jedyny ocalił w
sobie coś ludzkiego, co każe mu przeciwstawić się temu, czego wszyscy od Ahaba
oczekiwali?Boczna ścieżka prowadzi pluton kapitana Ahaba dalej. Do natępnego wpisu na blogu, ale muszę ostrzec, że znajdą się tam też dwa "spoilery". Jeden filmowy jeden książkowy. Palenie albo zdrowie, wybór należy do Ciebie Czytelniku ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz